Archiwum
Partnerzy

Turbo błazenady ciąg dalszy

IMG_6634

http://www.radiomerkury.pl/informacje/pozostale/kto-zatrzymal-medyczna-marihuane.html

W tamtym tygodniu skrytykowałem działalność Tomasza Kality – osoby chorej – czego serdecznie mu współczuję. Niestety zamiast wyciszyć się sprawa staje się coraz głośniejsza i dwa fakty związane z SLD nie mogą przejść bez mojego komentarza. Pierwszy to złożenie tzw. petycji przez szefa SLD Włodzimierza Czarzastego w Kancelarii Sejmu w sprawie dopuszczenia do leczenia tzw. marihuany medycznej. A drugi to wywiad Pani europoseł Krystyny Łybackiej w którym obwinia Janusza Palikota o brak „marychy” na rynku.

A teraz podsumuję wszystkie fakty i ostatecznie chcę zakończyć przynajmniej z mojej strony dyskusję na ten temat. Nie będę już w tej kwestii nic więcej pisał, odpowiadał na inne teksty ani lajkował.

Po pierwsze – preparaty na bazie oleju konopnego zawierające i nie zawierające THC są w Polsce legalne i dostępne na receptę i w zależności o jakim leku mówimy albo jest to import docelowy albo inna forma dystrybucji. Warunkiem jednak jest to, aby taki preparat został zalecony i przepisany przez lekarza. Nieprawdą jest to, że preparaty te są niedostępne dla chorych potrzebujących. Oczywiście można się skarżyć na niewielką liczbę preparatów jak również na nieliczne zastosowania tych leków ale nie jest to wina systemu ani prawa lecz jedynie niewielkiej skuteczności (chodzi tu o zakres chorób) preparatów na bazie marihuany. W tym miejscu jeszcze raz powtórzę że praktycznie wszystkie wielkie koncerny farmaceutyczne na całym świecie testowały THC na różne schorzenia. I tylko w niektórych przypadkach uzyskiwano sukces umożliwiający rejestrację preparatów jako leki np. przeciw padaczce i stwardnieniu rozsianemu. Nie wszystkie osoby chore na padaczkę uzyskują poprawę swojego stanu zdrowia po zażyciu marihuany. A ze statystyk i badań koncernów wynika, że jest to niewielki procent. Tak więc nawoływanie do zalegalizowania marihuany leczniczej jest w mojej ocenie jedynie bełkotem otwierającym furtkę do zalegalizowania THC jako substancji psychoaktywnej dla celów rekreacyjnych. I to powinno być polem do dyskusji. Nie chcę w tym temacie zabierać głosu, ale w tej kwestii są na świecie różne rozwiązania i wszystkie bazują bądź to na wolności osobistej jednostki, bądź w opozycji na uniemożliwieniu uzależnienia, chociaż ograniczanie dostępu do substancji psychoaktywnych nie wpływa na liczbę uzależnień.

Całą dyskusję wywołał Tomasz Kalita, którego od kilku lat znam bardzo dobrze. I dzięki „cudownemu” olejowi z konopii stał się wreszcie tym czym chciał być przez całe życie – gwiazdą medialną. Szkoda jedynie, że w sprawie zupełnie nieważnej, jednak miał swoje 5 minut. W ślad za tego typu odpałem Czarzasty złożył w kancelarii sejmu petycję o dopuszczenie marihuany medycznej i tu należy zapytać dlaczego nie obywatelskiego projektu ustawy? Odpowiedź jest prosta. Bo pod takim projektem musiałoby się podpisać 100 000 obywateli. Ciekawe kto by się świadomie podpisał.

A teraz wracając do Janusza Palikota. Też znam go dobrze i jakoś nie potrafię sobie przypomnieć sytuacji w której Janusz nawoływałby do zażywania marihuany. Z tego co pamiętam powtarzał systematycznie i walczył o to, aby zdepenalizować posiadanie i spożywanie narkotyków. A takie stanowisko można traktować jako humanitarne a nie pronarkotykowe. Nie był również w tych kwestiach ortodoksyjny. Prawdą jest, że popierał ruch wolne konopie, ale formacja ta jest raczej marginalna ponieważ często zmieniają się jej członkowie. Sam poznałem kilku z dokładnie wyjaranymi mózgami. A teraz ostateczne pytanie. Skoro wszyscy interpretują marychę jako susz do palenia, a olej konopny jako marihuanę medyczną to śpieszę wytłumaczyć, że może być również tak, że w oleju konopnym stężenie substancji psychoaktywnej czyli THC będzie kilkadziesiąt razy wyższe niż w dymie i olej taki będzie można zastosować do odurzania.

Tak więc w mojej ocenie, po analizie wszystkich tych faktów czeka nas jako społeczeństwo długa dyskusja. Ale zanim do niej dojdzie uważam, że najistotniejsze jest zdefiniowanie podstawowych pojęć i celów w tej dyskusji. Czy pójdziemy śladem Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii czy Tajlandii? Jednak najważniejsze jest odmitologizowanie rośliny o dźwięcznej nazwie Cannabis indica. 

FacebookTwitterGoogle+