Jednym z wątków tzw. afery taśmowej jest kwestia importu węgla kamiennego z Federacji Rosyjskiej. Jeden z „bohaterów”, któremu postawiono już zarzuty, stwierdził w wywiadzie, że jego jedyną intencją było dostarczenie biednym konsumentom węgla wysokiej jakości w niskiej cenie. Poniżej znajdziecie Państwo materiały sygnowane podpisem podsekretarza stanu w ministerstwie finansów, Jacka Kapicę, z których można się dowiedzieć o cenach transakcyjnych importu węgla w latach 2010-2014. Są to dane zbiorcze i dotyczą całości importu węgla do Polski. Na co należy zwrócić uwagę podczas analizy tego dokumentu? W pierwszej kolejności na tzw. średnią wartość statystyczną za tonę z PLN (kolumna 4), jak również masę w tonach (kolumna 2).
Oczywiście interpretacje tych danych mogą być dowolne, jednak ja podzielę się kilkoma moimi spostrzeżeniami.
75% węgla importowanego pochodzi z Federacji Rosyjskiej, zdecydowana większość to znaczy ok. 7 mln ton była przez lata kupowana bądź dystrybuowana przez jednego dużego operatora rynkowego. Do Polski przez ostatnie lata sprowadzany był tzw. mix węglowy (oprócz miału do elektrowni, w tym samym transporcie znajdowała się tzw „grubizna”). Dopiero w kraju dokonywano segregacji i „grubiznę” sprzedawano odbiorcom indywidualnym w cenach rynkowych a resztę (miał) sprzedawano do elektrociepłowni i elektrowni. Z nieoficjalnych informacji, które posiadam, a które obecnie są weryfikowane przez ministerstwo gospodarki i organy państwa wynika, że elektrownie bardzo chętnie kupowały ten węgiel po zawyżonych cenach. Można założyć, że był to element tzw. obrotu prowizyjnego, czyli transferu nadwyżek cen do Federacji Rosyjskiej, legalizacji pieniędzy i podziału pomiędzy uczestników transakcji poza UE.
Kolejnym elementem kluczowym dla całej sprawy jest kwestia obsługi infrastrukturalnej i opłat kosztowych transportu. Jeżeli założymy, że import kwartalny to 3 mln ton (co wynika z tabeli) to oznacza to, że dziennie do Polski wjeżdża 33 tys ton węgla na ok. 560 wagonach, tzn ok. 11 pełnych składów towarowych. To wszystko trzeba oclić, rozładować, zmagazynować, przesortować i wprowadzić do dystrybucji. Z rozmów z prezesami spółek węglowych wiem, że jednym z elementów długoterminowego planowania sprzedaży do poszczególnych odbiorców jest zdobycie tzw. możliwości frachtowych. Po prostu tabor kolejowy w Polsce się rozsypuje i coraz trudniej o odpowiednią liczbę wagonów. Gdyby jeszcze ktoś wątpił, że problem z węglem następuje w relacji kopalnie – elektrownie (elektrociepłownie) to informuję, że praktycznie żadna kopalnia w Polsce nie ma długoterminowych (dłużej niż 2 lata) umów na dostawę paliwa.