W województwie śląskim mamy 6 okręgów wyborczych. W każdym z nich są kandydaci godni. I tacy, którzy nie powinni być posłami. Apeluję do wszystkich członków i sympatyków ruchów i partii lewicowych: zanim oddacie swój głos zastanówcie się porządnie komu udzielicie swojego poparcia. Jest to niezmiernie ważne z powodu tego, że Zjednoczona Lewica balansuje na krawędzi progu wyborczego.
Można założyć, że w najlepszym wypadku do Sejmu dostanie się po jednym kandydacie z okręgu. W takiej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na to, aby naszymi parlamentarzystami zostały osoby przypadkowe albo niezdolne do uprawiania polityki przy potencjalnych rządach PIS-u.
To od jakości naszych posłów będzie zależała nasza przyszłość. Dlatego pozwolę sobie opisać sylwetki kilku osób, które niestety miałem okazję poznać w VII kadencji misji poselskiej.
Najłatwiejszy wybór mamy w Katowicach. Listę otwiera Zbyszek Zaborowski. Autentyczny i wieloletni działacz lewicowy. Wyróżniający się poseł. Fantastyczny kolega. Wykształcony, inteligentny, doświadczony parlamentarzysta. Oczywisty wybór.
Niestety w pozostałych pięciu okręgach sprawa wygląda inaczej.
Okręg gliwicki. Listę otwiera dziecko partii – Kalita. Spadochroniarz z Warszawy bez jakiegokolwiek dorobku zawodowego i bez przygotowania do pracy w Sejmie. Odnoszę wrażenie, że wiedzę o świecie i życiu pobierał wyłącznie z ulotek wyborczych. Wybór spadochroniarza zawsze prowadzi do tego, że ten nigdy nie pochyli się nad sprawami swojego okręgu wyborczego – bo będzie wiecznym nieobecnym.
Okręg bielski. Jedynką w Bielsku jest Przemysław Koperski. Przypominam, że jest to osoba, która skutecznie rozbiła struktury miejsko – powiatowe w Bielsku. Przyjaciel Balta, co jednoznacznie dyskwalifikuje go w moim odczuciu jako właściwego kandydata do Sejmu.
Okręg sosnowiecki. Całkowita katastrofa. Listę otwiera biznesowy przyjaciel Janusza Palikota – Jerzy Borkowski. Osoba bez matury. Pragnę oszczędzić Państwu opisu jego popisów w Sejmie jako posła. Czy był to optymalny wybór dla Zagłębia? Na pewno nie, ponieważ intrygi partyjne wyeliminowały ze startu Witolda Klepacza. Wielokadencyjnego parlamentarzystę i byłego wiceprezydenta miasta Sosnowiec.
Okręg rybnicki. Listę otwiera spadochroniarz bez jakiegokolwiek dorobku, rzecznik prasowy Związku Zawodowego „Sierpień 80”. Sam przekonałem się, że nieznany jest mu grzecznościowy zwrot „dzień dobry”. A jak dołożymy do tego zachowania typu: wyzwiska i wulgarne epitety pod adresem współkandydatów z listy koalicyjnej, to mamy obraz pseudozwiązkowca, dla którego argument wulgarnej siły jest jedynym słusznym.
Okręg częstochowski. Nie znam osób na liście z Częstochowy za wyjątkiem „jedynki”, ale nie rozumiem, dlaczego zgodzili się pracować swoimi nazwiskami na takiego lidera. Wierzcie mi Państwo, nie chciałbym być z nim ponownie w jednym klubie po wyborach.